julia & adrian
Każda miłość ma swoją historię, a ja mam ten niezwykły przywilej, by ją opowiadać. To dla mnie coś więcej niż tylko zdjęcia. To spojrzenia pełne blasku, splecione dłonie i ciche szepty, które uchwycone w kadrze stają się wieczne. Tym razem los zaprowadził mnie w dwa niezwykłe miejsca – Pieniny i Łapszankę – gdzie razem z Julią i Adrianem stworzyliśmy opowieść o ich miłości.
Romantyczna sesja o zachodzie słońca w Pieninach
Wieczór powoli otulał góry ciepłym światłem, jakby sam chciał podkreślić wyjątkowość tych chwil. Pieniny przywitały nas złotymi promieniami słońca, szumem drzew i powiewem wiatru, który zdawał się szeptać ciche „tak” na każdy krok Julii i Adriana. Spacerowaliśmy razem, śmialiśmy się, rozmawialiśmy o ich planach, marzeniach i tym, co dla nich najważniejsze. Nie było pośpiechu, nie było udawania – tylko oni, ich historia i ja – świadek tych niezwykłych chwil. Gdy słońce zaczęło chylić się jeszcze niżej, ruszyliśmy na Łapszankę. Panorama Tatr otulona ciepłym światłem zachodu, zapach traw, cichy śpiew ptaków. Wszystko tworzyło atmosferę jak z innego świata. Czułe gesty Julii i Adriana, spojrzenia pełne ciepła, wszystko działo się naturalnie. Właśnie dla takich chwil kocham moją pracę. Sesje narzeczeńskie to coś więcej niż przygotowanie do ślubu. To czas, w którym można się zatrzymać, poczuć siebie jeszcze mocniej i zobaczyć swoją miłość z zupełnie innej perspektywy. Cieszę się, że mogłam być częścią tej historii i zatrzymać te wspomnienia na zawsze.